Usiadła na wprost swojej najlepszej
przyjaciółki. Znała się z Carlotą od kilku lat. Poznały
się jeszcze w szkole średniej, kiedy to Fonsie przeniosła się do
jej szkoły. Mimo że przez dwa ostatnie lata nauki, uczęszczały do
tej samej klasy nie były w tym samym wieku. Z natury nie należała
do osób które lubiły się podporządkowywać dlatego
już wtedy była po dwóch latach kiblowania. Fonsie z natury
była indywidualistką. Dopiero po szkole, kiedy spotkały się
ponownie, ich przyjaźń zaczęła rosnąć i mimo sprzeciwu rodziców
panny Puyol od tamtego czasu trzymały się zwykle razem. Teraz
mijało dziewięć lat od kiedy pierwszy raz się spotkały i Fonsie
czuła, że to jedna z niewielu osób które mogą ją
zrozumieć.
-Możesz mi wyjaśnić co się dzieje?
- spytała brunetka gdy jak zwykle spóźniona zajęła miejsce
na wprost przyjaciółki. Poczuła jak rośnie jej gula w
gardle, ale ze stoickim spokojem oparła się wygodnie o oparcie
fotela.
-Jestem w ciąży – powiedziała
upijając łyk kawy którą wcześniej zamówiła
Carlota. Ta zaś w tej chwili wpatrywała się w nią jak
sparaliżowana.
-Co jesteś? - mruknęła nieco
zdziwiona.
-W ciąży- uśmiechnęła się nieco
drwiąco. Złość dawno już jej przeszła. W tym momencie
pozostawała ogromna drwina i śmiech który co chwilę cisnął
się jej na usta.
-I co zamierzasz z tym zrobić? Byłaś
u lekarza? Jesteś pewna? - mnóstwo pytań cisnęło się na
jej usta, na co pokręciła lekko głową – Kto jest ojcem?
Przełknęła ślinę nieco
zniesmaczona tą informacją.
-Fonsie, gadaj.
-Cesc Fabregas – mruknęła nieco
zirytowana nagłą potrzebą poznania tej informacji ze strony Puyol.
Dziewczyna wpatrywała się w nią
zahipnotyzowana. Doskonale znała prawdę o tym, że ta dwójka
za sobą nie przepada.
-Jak wy to zrobiliście? - jęknęła,
na co parsknęła śmiechem.
-Mam ci wytłumaczyć skąd się biorą
dzieci? Czyżby twój Jonas ci jeszcze nie pokazał?
Dziewczyna zgromiła ją wzrokiem.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi –
mruknęła nieco zawstydzona.
-Owszem, ale tak słodko się rumienisz
– pokazała jej język – To nie ma znaczenia. Przespałam się z
nim bez zobowiązań. Zresztą, oboje byliśmy mega nawaleni. Ale jak
sobie teraz pomyślę, to aż mnie krew zalewa...
-Mówiłaś, że go nie lubisz...
-Carlota posłała jej lekki uśmiech.
-Bo go nie trawię. Ale impreza,
alkohol robią swoje.
-Jesteś szurnięta Fonsie – brunetka
pokręciła głową – Naprawdę szurnięta.
-Pani doktor? - podniosła wzrok znad
dokumentacji choroby jednego ze swoich pacjentów – Ma pani
gościa.
Młoda pielęgniarka posłała jej
znaczące spojrzenie. Podniosła zdziwiony wzrok, a chwilę później
za lustrzaną szybą przy rejestracji lekarskiej dostrzegła sylwetkę
wysokiego bruneta. Poczuła jak krew jej tężeje.
-Nie ma mnie. Mam obchód,
rodzącą kobietę, lub umierającego pacjenta. Nie mam czasu na
niezapowiedziane wizyty – zwróciła się do kobiety. Chwilę
później zatrzasnęła teczkę i zwinnym krokiem skierowała
się do wyjścia z gabinetu.
-Goyo! - usłyszała jeszcze jego głos,
ale dość szybko wyminęła kilka osób i zniknęła na swoim
oddziale.
Miała ochotę kląć. Ona i Carlota
przyjaźniły się od dawna, ale powinna wiedzieć, że brunetka ma
długi język i dość szybko może wypaplać nowinkę swojemu bratu.
Fonsie nie potrzebowała rozgłosu. Raczej unikała spotkań z
piłkarzami i wianuszkiem zainteresowań panny Puyol, jednak ich
zażyłe stosunki powodowały, że jakiś kontakt z nimi miała.
Fakt, że jeszcze chwilę temu widziała stojącego piłkarza na
korytarzu szpitala w którym pracowała mógł oznaczać
jedno. Fabregas już znał prawdę.
Przez kolejne pół godziny
zajmowała się obchodem i wszystkim tym by nie spotkać piłkarza.
Zdążyła się już nawet zapytać w rejestracji czy gość sobie
poszedł, ale na jej nieszczęście dopadł ją chwilę później
na dziedzińcu gdy odpalała papierosa.
-Nie możesz palić w tym stanie –
usłyszała za plecami na co wciągnęła głośno powietrze i mrużąc
oczy odwróciła się powoli.
-Maluj usta, jeśli chcesz mi matkować
– odpowiedziała nieco kąśliwie równocześnie rzucając
nie ruszonego jeszcze peta na ziemię i gasząc go trampkiem.
Dostrzegła jego zarozumiały uśmiech.
Chwilę potem trzymając ręce w kieszeni ze stoickim spokojem
podszedł do niej.
-Unikałaś mnie dziś w pracy.
-I nadal to robię. Wybacz, ale
moje przerwy nie są długie a potrzebuję odpocząć przed
zbliżjącą się operacją.
Pokiwał głową.
-Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć?
-O czym? - spytała niewinnie unosząc
brwi ku górze.
-No nie wiem, może że cię
zapłodniłem? - warknął w jej stronę, na co nerwowo rozejrzała
się wokół.
-Słuchaj! Nie potrzebuję rozgłosu
jasne? Czy ja wyglądam na dojrzałą, elegancką matkę? Zresztą,
nie wiem ile tam już zapłodniłeś więc myślę, że jedno w tą
czy w tamtą nie zrobi ci większej różnicy...
-Jak śmiesz – zmrużył oczy,a ona
dostrzegła w nich irytację – Nie pozwalaj sobie rozumiesz?
-Jeśli myślisz, że fakt, że jesteś
piłkarzem coś zmieni...
-Będę się starał i wiedz, że nie
uciekniesz przed tym abym się z nim widywał.
Posłała mu zdenerwowane spojrzenie co skwitował kpiącym śmieszkiem.
-Zresztą, kilka dni i
sama mi na to pozwolisz – mrugnął do niej zaczepnie. Otworzyła
usta ze zdziwienia, nie do końca mogąc uwierzyć w to co słyszy.
Schowała paczkę papierosów do kieszeni fartucha i odwróciła
się na pięcie.
W momencie gdy stawała nad otwartą
raną jednego ze swoich pacjentów, słowa piłkarza nadal
kołatały jej się w głowie. Westchnęła przeciągle, starając
się opanować, ale w jednej sekundzie wszystkie myśli odpłynęły,
a ona skończyła nachylając się nad koszem z odpadami wymiotując
poranny lunch. Niestety ciąża już dawała jej się we znaki - jęknęła czekając na kolejne mdłości.
____________________________________________________
Długo trza było na to czekać, ale wakacje, te sprawy... Myślę, że lada dzień nadrobię wszystkie zaległości. Dzisiaj rozdziały już co raz częściej. Wczoraj wróciłam z wakacji, więc dziś informuję o nowości, a od jutra - czytam, czytam, czytam...
Zawieszam na czas nieokreślony. Póki co, jestem tutaj:
Na dniach pojawią się tam prologi. Poprostu odnalazłam to drugie opowiadanie na starych śmieciach i jestem tak zadowolona że je opublikuję ;)
O jak miło że wróciłaś ;D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału bardzo ciekawy i poza tym twój blog zapowiada się bardzo ciekawie :]
No cóż mogę jeszcze dopowiedzieć a... Czekam na dalsze rozdziały.
Buziaki :*
Podoba mi się!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak to się dalej potoczy z Fonsie, z Cesciem i z tą ciążą.
Czekam na dwójkę! :)
Świetny rozdział i cieszę się, że wróciłaś. Muszę przyznać, że fabuła jest bardzo ciekawa. Dwójka ludzi, którzy się nie lubią, a będą mieli dziecko! A może ta mała istotka sprawi cud i Fonsie (fajne imię) i Cesc się w sobie zakochają… Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział: http://me-gusta-fcb.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Jak widać główni bohaterowie za sobą nie przepadają.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://love-in-madrid.blogspot.com/