poniedziałek, 23 września 2013

TYDZIEŃ 19 cd.

Jęknęłam kiedy Cesc jednym zwinnym ruchem pozbył się mojej bluzeczki i zapatrzył na brzuch.
-Wolałabym nie być w ciąży – mruknęłam niezadowolona.
Delikatnie pocałował zaokrąglenie.
-Zaopiekuję się nią – usłyszałam jego cichy szept, który sprawił, że dość szybko otrzeźwiałam. Odsunęłam się gwałtownie czując jak uchodzi ze mnie całe powietrze.
-Ale zjebałeś – warknęłam podnosząc się z jego kolan i chwytając za bluzkę. Złapał mnie za rękę gdy wciągałam materiał przez głowę.
-O co ci chodzi? - spytał zdenerwowany, a ja już kierowałam się w stronę korytarza.
-O to, że nie oddam ci dziecka! - zawołałam – Nigdy więcej nie zadawaj mi tego pytania!
Zawołałam. Byłam wściekła. W jednej sekundzie zepsuł mi cały nastrój.
-Przestań... Nie złość się na to – zaczął, ale mu przeszkodziłam.
-Zapomnij o tym – mruknęłam zarzucając płaszcz na ramiona. Chwilę po tym gdy wyszłam przed dom, w progu pojawił się również piłkarz.
-Nie możesz wracać sama.
-Owszem mogę – warknęłam – Mogę wszystko co chcę!
Odwróciłam się na pięcie i chwytając pilot od kluczyków otworzyłam auto.
-Skąd masz moje kluczyki?! - usłyszałam gdy tylko załadowałam się do środka. Odpaliłam silnik szybciej niż się spodziewał. Byłam wariatką, wiem. Ale doprowadzał mnie do furii, co sprawiało, że sama czułam się bezradna.
Dociskając gaz do dechy ruszyłam z piskiem opon. Ten wariat doprowadzał mnie do szewskiej pasji, dlatego ciągle na gazie zajechałam aż pod sam dom. Wchodząc po schodach wykręciłam numer Carloty. Odebrała po trzech sygnałach.
-Dobry wieczór, Mamo kangurzyco! - usłyszałam w słuchawce.
-Byłby dobry gdyby pewien napalony piłkarzyna nie dobierał mi się do majtek – mruknęłam. Słyszałam jak dziewczyna nabiera powietrza w płuca.
- Sam by tego z siebie nie zrobił. Musiałaś mu na to pozwolić...
Przygryzłam wargę. Rozgryzła mnie.
-Oh, no faktycznie, trochę mi się zapomniało...
-A więc? O co chodzi? - spytała badawczo.
-On chce mi zabrać małą – jęknęłam do słuchawki – Nawet... w takim momencie bardziej zależało mu na tym by mieć dziecko dla siebie. Nie oddam mu jej.
-Oczywiście, że nie – zawołała – słuchaj Fonnie. To dla ciebie wieczór pełen wrażeń, ja to wiem. Idź teraz spać, okej?
Pokiwałam głową mimo że nie mogła tego dostrzec.
-Idę – przytaknęłam.
-No, buziak. Odezwę się rano – zakończyła rozmowę.
Spojrzałam na wyświetlacz który wskazywał godzinę dwunastą w nocy. Przynajmniej Carlota nie nawrzeszczała na mnie, ze dzwonię w samym środku nocy.

23 TYDZIEŃ

FONSIE

Wielkie bum mojej zaawansowanej ciąży nastąpiło dokładnie w dniu kiedy rozpoczynałam szósty miesiąc. Obudziło mnie nagłe przerażające uczucie, jakoby jej piersi miałyby zaraz wybuchnąć.
Moja matka, która od kiedy dowiedziała się, o tym, że jestem w ciąży dzwoniła do mnie średnio co drugi dzień, ostrzegając przed tym, ale nie spodziewałam się, ze to nastąpi już teraz.
Podniosłam się z kanapy i stanęłam przed ogromnym lustrem które powiesiłam w swojej malutkiej łazience. Zsunęłam szlafrok przyglądając się jak moje ładne pełne piersi nagle zrobiły się ogromne, równie nagle jak to było z moim brzuchem. Moja ciąża do tej pory była dość drobna. Do czasu kiedy nagle kilka dni temu w ciągu kilku kilku dni wyglądałam jakby była już w dziewiątym miesiącu.
Rozległo się pukanie do drzwi. Narzuciłam na ramiona swój granatowy szlafrok i nieco zaspana doszłam do drzwi wejściowych. Przez wizjer zobaczyłam piłkarza. Ostatnimi czasy widzieliśmy się raczej rzadko, ale nie przeszkadzało mi to za bardzo. Nadal pozostawałam w nastawieniu wrogim. Nie lubiłam z nim dyskutować, widzieć jego wyszczerzonej gęby, a jeszcze bardziej myśli o tym, że chce zabrać moją córeczkę. Ta myśl sprawiał, że miałam ochotę mu zrobić krzywdę.
Otworzyłam drzwi, stając z nim twarzą w twarz.
-Przyniosłem ci całą siatę bananów – Fabregas wyszczerzył się, a chwilę później jego zdezorientowane spojrzenie wycelowane prosto w jej osobę – Pytali się w sklepie czy mam jakieś specjalne powody dla których kupuję aż tyle kilogramów, ale widzę, że moje powody nagle znacznie urosły.
Spojrzałam w dół oceniając o który z powodów ma na myśli.
-Rozumiem, że chodzi ci o brzuch - spytałam kąśliwie, chociaż doskonale widziałam, że wzrok piłkarza zatrzymał się na piersiach, mocno zarysowanych pod cienkim materiałem nocnej bielizny.
-Nie wiem na czym zawiesić wzrok. Wyglądasz jakbyś miała zamiar zaraz rodzić.
-Wkurzasz mnie – warknęłam odpakowując jednego banana i maczając go w dżemie wyjętym z lodówki – O losie, tego mi brakowało.
-W ciągu ostatniego miesiąca zjadłaś już pewnie tonę – posłałam mu wściekłe spojrzenie
– Zapomnij o tym, że będziesz odwiedzał moją córkę.
-To będzie nasza córka – uśmiechnął się ironicznie. Fuknęłam na niego i wspięłam się na blat kuchenny. Podszedł do mnie blisko – I będzie piłkarzem.
-Lekarzem – uśmiechnęłam się cwanie. Nie zdążyłam zareagować gdy piłkarz nagle pochylił się nad nią i wpił ustami w moje wargi. Nie potrafiłam nawet przerwać tego co zrobił. Podkuszona jakimś dziwnym szeptem losu pozwoliłam by jego język wślizgnął się do moich ust, pogłębiając pocałunek. Jego ręce powędrowały do brzucha, delikatnie go gładząc. Czułam jak dziecko delikatnie poruszyło się na ten dotyk. Tak bardzo irytowała mnie myśl, że robię to właśnie z nim, ale bez zastanowienia zarzuciłam ręce na jego ramiona.
-Mam ochotę cię wziąć na tym blacie – usłyszałam jego niski głos i poczułam jak coś ściska mnie w dołku. Oderwałam się od jego ust wiedząc, że takie posunięcie oznaczało by moją słabość.
-Musisz już iść – powiedziałam, zsuwając się z blatu i okalając się mocniej szlafrokiem.

CESC

Fakt, że dość szybko odtrąciła moje ręce dawał mi dość jasny obraz sytuacji. Nie byłem jej obojętny. Mimo że za sobą nie przepadaliśmy, mieliśmy do siebie słabość. Ona była niczym nie poskromiona, zwracała moją uwagę nie banalnym wyglądem, a także ciętym językiem i specyficznym poczuciem humoru. Dodatkowo była seksowna, to przyznał by każdy facet i mimo jej paskudnego charakteru nie umiałem się oprzeć myśli, że mógłbym spędzić z nią jeszcze jedną czy dwie noce. Jedyna rzecz która stała nam teraz na drodze, to dziecko. Wiedziałem że prędzej czy później byłem w stanie sprawić by Fonsie poszła ze mną do łóżka.
Siedząc w szatni ośrodka treningowego na godzinę za wcześnie odpaliłem swój tablet i zajrzałem na strony plotkarskie, które od kilku tygodni rozprawiały nad tym czy David Villa faktycznie po raz trzeci zostanie ojcem.
-Cześć Cesc – podniosłem wzrok na Carlosa, Victora i Davida, którzy z ogromnymi uśmiechami na ustach weszli do szatni ich drużyny. Była godzina dziewiąta rano i czekał nas dość ciężki trening – Jak tam tatuśku?
-Mogę ci zadać jedno pytanie? - spojrzałem znacząco na Villę. Byłem od niego młodszy o kilka lat, a ten zawsze traktował mnie jak młodszego brata dlatego wierzyłem, że mogę mu bez skrępowania zadać pytanie.
-Wal śmiało.
-Chodzi o ciebie i Patricię. No wiesz, jest w ciąży – El Guaje przytaknął – Chodzi o sprawy damsko męskie.
-Facet zawsze pomoże facetowi – uśmiechnął się Villa i klepnął mnie po ramieniu. Wyszliśmy z szatni jako jedni z pierwszych.
-Czy kobiety w ciąży nadal są takie jak przed? Chcą się przytulać, całować?
-Myślałem, że ciebie i Fonsie nic nie łączy...
-No niby nie, ale z drugiej strony jest tak cholernie seksowna, że co mam zrobić. Jestem tylko facetem – zaśmiałem się – no wiesz, kobiety mają ogromny brzuch, te bóle, nerwy, czy mają ochotę jeszcze na jakiekolwiek wiesz...
-Pytasz się, czy sypiam z Patricią gdy jest w ciąży? - El Guaje, spojrzał spojrzał na mnie zaciekawiony, a ja nerwowo wyczekiwałem jego odpowiedzi – Powiem ci tylko, że kobiety w ciąży są jeszcze bardziej podatne, na jakiekolwiek... gesty z naszej strony.
-Lubią macanko?
Villa roześmiał się szczerze.
-Macanko? One wręcz się proszą wtedy o czysty seks. Są nabuzowane hormonami. A duży brzuch nie przeszkadza w tym, by sobie poużywać. Potem, nie wiedzieć czemu nagle się wstydzą, że przytyły, że za wcześnie, dlatego korzystaj póki możesz. Są sposoby by dziecko nie ucierpiało, a żebyście mogli popracować.
-Oczywiście jeśli tylko mi da – zaśmiałem się lekko.
-Owszem, ale w tym stanie, wystarczy mały gest – spojrzał na mnie znacząco – Wiesz, ucho, obojczyk, szyja, a już jest twoja.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Takie rozmowy potrafią być oczyszczające. W szczególności gdy rozmawia się o tym z najlepszym kumplem, a nie wujkiem google.

FONSIE

Siedziałam na kanapie, w towarzystwie Carloty jak zawsze oglądając jej brata w telewizji. Nie byłam jakąś fanką piłki nożnej, ale pozostawałam z Carlesem w ciepłych stosunkach dlatego z miłą chęcią patrzyłam jak piłkarz daje z siebie wszystko na boisku.
-Dajesz Tarzanie! - zagrzmiała Carlota, przeskakując przez oparcie kanapy i zajmując miejsce u mojego boku, podając mi porcję lodów z bananami. Mecz trwał w najlepsze, ale tylko siostra Puyol wierni kibicowała bratu, gdyż ja sama nie mogłam oprzeć się jedzeniu stojącemu na stoliku i to jemu poświęcałam więcej uwagi.
-Na boisku pojawi się Cesc w zamian za Davida Villę. Gość spisał się dziś świetnie, zdobył gola którego zadedykował swojemu jeszcze nienarodzonemu dziecku. Teraz czas na młodszego, ale równie utalentowanego kolegę z drużyny. Miejmy nadzieję, że coś wniesie na ten ostatni kwadrans.
Obserwowałam jak piłkarze dryblują z piłką. Pique, doskonale bronił uderzeń przeciwników sięgających bramki Valdesa.
-Jak się nazywa przeciwna drużyna?
-PSG – zawołała blondynka nie wiedząc czy ma się śmiać czy płakać – Fonnie! To już osiemdziesiąta minuta i trzeci raz zadajesz mi to pytanie!
-Nie moja wina, że nie wiem. Zupełnie się na tym nie znam! - zaśmiałam się obserwując rozegrania.
-Doskonałe podanie do Fabregasa. Ten podaje do Messiego, ale Argentyńczyk od dłuższego czasu nie jest w stanie dać z siebie nic więcej dlatego, ponownie podaje piłkę w pole karne. Piękne dośrodkowanie i tak! Proszę państwa! Mamy gola! Fabregas zwinnym ruchem przedostaje się pod bramkę i ładuje piłkę do siatki!
Obserwowałam jak Hiszpan puszcza się biegiem w stronę trybun, a chwilę później lądując na wprost kamery wsadza kciuk do ust, dając tym samym do zrozumienia całemu światu, że będzie tatusiem.
-Pogłoski o tym, jakoby Cesc miał zostać ojcem już były, ale chyba nikt nie ma wątpliwości co do gestu który Fabregas prawie wcisnął przed chwilą w naszą główną kamerę. Jeśli dzięki temu, że zostanie tatusiem będzie serwował nam takie ładne akcje, to lepiej niech już planują kolejne dzieci.
Usłyszałam radosny chicho Carloty.
-To przesłanie to chyba do ciebie. 

_______________________________________
W zakładkach na górze pojawił się dodatkowy link ;) Ciąża Fonsie.
Po drugie: Coś czego nie mogę przeżyć... Widziałyście to? :O:O:O:O  
Umrę na zawał ;c;c;c
 

6 komentarzy:

  1. "Takie rozmowy potrafią być oczyszczające. W szczególności gdy rozmawia się o tym z najlepszym kumplem, a nie wujkiem google." HAHAHA najlepszy tekst po prostu padam na kolana xD
    No cóż Fabs ;D
    Czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi też podobał się ten tekst z Cesciem i wujciem google ^^ No i Villa mój mistrzu *.* Pokrzepiła mnie tutaj jego obecność <33
    To wszystko jest ciekawe, więc czekam na kolejny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Fonsie coraz mniej się opiera.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że już niedługo Fonsie ulegnie niewątpliwemu urokowi Cesca :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na rozdział szósty na www.el--tiempo--de--ti.blogspot.com. Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Kurcze! Nadrobiłam jakoś! I muszę przyznać, że wiele tekstów mnie powala. David jest na serio doświadczony w tych sprawach. Ciekawe, czy jego rady zadziałają. Jednak znając szczęście Cesca to Fonsie tak łatwo się nie da. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy


W oczekiwaniu na szablon