Jęknęłam kiedy Cesc jednym zwinnym
ruchem pozbył się mojej bluzeczki i zapatrzył na brzuch.
-Wolałabym nie być w ciąży –
mruknęłam niezadowolona.
Delikatnie pocałował zaokrąglenie.
-Zaopiekuję się nią – usłyszałam
jego cichy szept, który sprawił, że dość szybko
otrzeźwiałam. Odsunęłam się gwałtownie czując jak uchodzi ze
mnie całe powietrze.
-Ale zjebałeś – warknęłam
podnosząc się z jego kolan i chwytając za bluzkę. Złapał mnie
za rękę gdy wciągałam materiał przez głowę.
-O co ci chodzi? - spytał
zdenerwowany, a ja już kierowałam się w stronę korytarza.
-O to, że nie oddam ci dziecka! -
zawołałam – Nigdy więcej nie zadawaj mi tego pytania!
Zawołałam. Byłam wściekła. W
jednej sekundzie zepsuł mi cały nastrój.
-Przestań... Nie złość się na to –
zaczął, ale mu przeszkodziłam.
-Zapomnij o tym – mruknęłam
zarzucając płaszcz na ramiona. Chwilę po tym gdy wyszłam przed
dom, w progu pojawił się również piłkarz.
-Nie możesz wracać sama.
-Owszem mogę – warknęłam – Mogę
wszystko co chcę!
Odwróciłam się na pięcie i
chwytając pilot od kluczyków otworzyłam auto.
-Skąd masz moje kluczyki?! -
usłyszałam gdy tylko załadowałam się do środka. Odpaliłam
silnik szybciej niż się spodziewał. Byłam wariatką, wiem. Ale
doprowadzał mnie do furii, co sprawiało, że sama czułam się
bezradna.
Dociskając gaz do dechy ruszyłam z
piskiem opon. Ten wariat doprowadzał mnie do szewskiej pasji,
dlatego ciągle na gazie zajechałam aż pod sam dom. Wchodząc po
schodach wykręciłam numer Carloty. Odebrała po trzech sygnałach.
-Dobry wieczór, Mamo kangurzyco!
- usłyszałam w słuchawce.
-Byłby dobry gdyby pewien napalony
piłkarzyna nie dobierał mi się do majtek – mruknęłam.
Słyszałam jak dziewczyna nabiera powietrza w płuca.
- Sam by tego z siebie nie zrobił.
Musiałaś mu na to pozwolić...
Przygryzłam wargę. Rozgryzła mnie.
-Oh, no faktycznie, trochę mi się
zapomniało...
-A więc? O co chodzi? - spytała
badawczo.
-On chce mi zabrać małą – jęknęłam
do słuchawki – Nawet... w takim momencie bardziej zależało mu na
tym by mieć dziecko dla siebie. Nie oddam mu jej.
-Oczywiście, że nie – zawołała –
słuchaj Fonnie. To dla ciebie wieczór pełen wrażeń, ja to
wiem. Idź teraz spać, okej?
Pokiwałam głową mimo że nie mogła
tego dostrzec.
-Idę – przytaknęłam.
-No, buziak. Odezwę się rano –
zakończyła rozmowę.
Spojrzałam na wyświetlacz który
wskazywał godzinę dwunastą w nocy. Przynajmniej Carlota nie
nawrzeszczała na mnie, ze dzwonię w samym środku nocy.
23 TYDZIEŃ
FONSIE
Wielkie bum mojej zaawansowanej ciąży
nastąpiło dokładnie w dniu kiedy rozpoczynałam szósty
miesiąc. Obudziło mnie nagłe przerażające uczucie, jakoby jej
piersi miałyby zaraz wybuchnąć.
Moja matka, która od kiedy
dowiedziała się, o tym, że jestem w ciąży dzwoniła do mnie
średnio co drugi dzień, ostrzegając przed tym, ale nie
spodziewałam się, ze to nastąpi już teraz.
Podniosłam się z kanapy i stanęłam
przed ogromnym lustrem które powiesiłam w swojej malutkiej
łazience. Zsunęłam szlafrok przyglądając się jak moje ładne
pełne piersi nagle zrobiły się ogromne, równie nagle jak to
było z moim brzuchem. Moja ciąża do tej pory była dość drobna.
Do czasu kiedy nagle kilka dni temu w ciągu kilku kilku dni
wyglądałam jakby była już w dziewiątym miesiącu.
Rozległo się pukanie do drzwi.
Narzuciłam na ramiona swój granatowy szlafrok i nieco zaspana
doszłam do drzwi wejściowych. Przez wizjer zobaczyłam piłkarza.
Ostatnimi czasy widzieliśmy się raczej rzadko, ale nie
przeszkadzało mi to za bardzo. Nadal pozostawałam w nastawieniu
wrogim. Nie lubiłam z nim dyskutować, widzieć jego wyszczerzonej
gęby, a jeszcze bardziej myśli o tym, że chce zabrać moją
córeczkę. Ta myśl sprawiał, że miałam ochotę mu zrobić
krzywdę.
Otworzyłam drzwi, stając z nim twarzą
w twarz.
-Przyniosłem ci całą siatę bananów
– Fabregas wyszczerzył się, a chwilę później jego
zdezorientowane spojrzenie wycelowane prosto w jej osobę – Pytali
się w sklepie czy mam jakieś specjalne powody dla których
kupuję aż tyle kilogramów, ale widzę, że moje powody nagle
znacznie urosły.
Spojrzałam w dół oceniając o
który z powodów ma na myśli.
-Rozumiem, że chodzi ci o brzuch -
spytałam kąśliwie, chociaż doskonale widziałam, że wzrok
piłkarza zatrzymał się na piersiach, mocno zarysowanych pod
cienkim materiałem nocnej bielizny.
-Nie wiem na czym zawiesić wzrok.
Wyglądasz jakbyś miała zamiar zaraz rodzić.
-Wkurzasz mnie – warknęłam
odpakowując jednego banana i maczając go w dżemie wyjętym z
lodówki – O losie, tego mi brakowało.
-W ciągu ostatniego miesiąca zjadłaś
już pewnie tonę – posłałam mu wściekłe spojrzenie
– Zapomnij o tym, że będziesz
odwiedzał moją córkę.
-To będzie nasza córka –
uśmiechnął się ironicznie. Fuknęłam na niego i wspięłam się
na blat kuchenny. Podszedł do mnie blisko – I będzie piłkarzem.
-Lekarzem – uśmiechnęłam się
cwanie. Nie zdążyłam zareagować gdy piłkarz nagle pochylił się
nad nią i wpił ustami w moje wargi. Nie potrafiłam nawet przerwać
tego co zrobił. Podkuszona jakimś dziwnym szeptem losu pozwoliłam
by jego język wślizgnął się do moich ust, pogłębiając
pocałunek. Jego ręce powędrowały do brzucha, delikatnie go
gładząc. Czułam jak dziecko delikatnie poruszyło się na ten
dotyk. Tak bardzo irytowała mnie myśl, że robię to właśnie z
nim, ale bez zastanowienia zarzuciłam ręce na jego ramiona.
-Mam ochotę cię wziąć na tym blacie
– usłyszałam jego niski głos i poczułam jak coś ściska mnie w
dołku. Oderwałam się od jego ust wiedząc, że takie posunięcie
oznaczało by moją słabość.
-Musisz już iść – powiedziałam,
zsuwając się z blatu i okalając się mocniej szlafrokiem.
CESC
Fakt, że dość szybko
odtrąciła moje ręce dawał mi dość jasny obraz sytuacji. Nie
byłem jej obojętny. Mimo że za sobą nie przepadaliśmy, mieliśmy
do siebie słabość. Ona była niczym nie poskromiona, zwracała
moją uwagę nie banalnym wyglądem, a także ciętym językiem i
specyficznym poczuciem humoru. Dodatkowo była seksowna, to przyznał
by każdy facet i mimo jej paskudnego charakteru nie umiałem się
oprzeć myśli, że mógłbym spędzić z nią jeszcze jedną
czy dwie noce. Jedyna rzecz która stała nam teraz na drodze,
to dziecko. Wiedziałem że prędzej czy później byłem w
stanie sprawić by Fonsie poszła ze mną do łóżka.
Siedząc w szatni ośrodka
treningowego na godzinę za wcześnie odpaliłem swój tablet i
zajrzałem na strony plotkarskie, które od kilku tygodni
rozprawiały nad tym czy David Villa faktycznie po raz trzeci
zostanie ojcem.
-Cześć Cesc – podniosłem
wzrok na Carlosa, Victora i Davida, którzy z ogromnymi
uśmiechami na ustach weszli do szatni ich drużyny. Była godzina
dziewiąta rano i czekał nas dość ciężki trening – Jak tam
tatuśku?
-Mogę ci zadać jedno
pytanie? - spojrzałem znacząco na Villę. Byłem od niego młodszy
o kilka lat, a ten zawsze traktował mnie jak młodszego brata
dlatego wierzyłem, że mogę mu bez skrępowania zadać pytanie.
-Wal śmiało.
-Chodzi o ciebie i Patricię.
No wiesz, jest w ciąży – El Guaje przytaknął – Chodzi o
sprawy damsko męskie.
-Facet zawsze pomoże
facetowi – uśmiechnął się Villa i klepnął mnie po ramieniu.
Wyszliśmy z szatni jako jedni z pierwszych.
-Czy kobiety w ciąży nadal
są takie jak przed? Chcą się przytulać, całować?
-Myślałem, że ciebie i
Fonsie nic nie łączy...
-No niby nie, ale z drugiej
strony jest tak cholernie seksowna, że co mam zrobić. Jestem tylko
facetem – zaśmiałem się – no wiesz, kobiety mają ogromny
brzuch, te bóle, nerwy, czy mają ochotę jeszcze na
jakiekolwiek wiesz...
-Pytasz się, czy sypiam z
Patricią gdy jest w ciąży? - El Guaje, spojrzał spojrzał na mnie
zaciekawiony, a ja nerwowo wyczekiwałem jego odpowiedzi – Powiem
ci tylko, że kobiety w ciąży są jeszcze bardziej podatne, na
jakiekolwiek... gesty z naszej strony.
-Lubią macanko?
Villa roześmiał się
szczerze.
-Macanko? One wręcz się
proszą wtedy o czysty seks. Są nabuzowane hormonami. A duży brzuch
nie przeszkadza w tym, by sobie poużywać. Potem, nie wiedzieć
czemu nagle się wstydzą, że przytyły, że za wcześnie, dlatego
korzystaj póki możesz. Są sposoby by dziecko nie ucierpiało,
a żebyście mogli popracować.
-Oczywiście jeśli tylko mi
da – zaśmiałem się lekko.
-Owszem, ale w tym stanie,
wystarczy mały gest – spojrzał na mnie znacząco – Wiesz, ucho,
obojczyk, szyja, a już jest twoja.
Uśmiechnąłem się pod
nosem. Takie rozmowy potrafią być oczyszczające. W szczególności
gdy rozmawia się o tym z najlepszym kumplem, a nie wujkiem google.
FONSIE
Siedziałam na kanapie, w
towarzystwie Carloty jak zawsze oglądając jej brata w telewizji.
Nie byłam jakąś fanką piłki nożnej, ale pozostawałam z
Carlesem w ciepłych stosunkach dlatego z miłą chęcią patrzyłam
jak piłkarz daje z siebie wszystko na boisku.
-Dajesz Tarzanie! -
zagrzmiała Carlota, przeskakując przez oparcie kanapy i zajmując
miejsce u mojego boku, podając mi porcję lodów z bananami.
Mecz trwał w najlepsze, ale tylko siostra Puyol wierni kibicowała
bratu, gdyż ja sama nie mogłam oprzeć się jedzeniu stojącemu na
stoliku i to jemu poświęcałam więcej uwagi.
-Na boisku pojawi się
Cesc w zamian za Davida Villę. Gość spisał się dziś świetnie,
zdobył gola którego zadedykował swojemu jeszcze
nienarodzonemu dziecku. Teraz czas na młodszego, ale równie
utalentowanego kolegę z drużyny. Miejmy nadzieję, że coś wniesie
na ten ostatni kwadrans.
Obserwowałam
jak piłkarze dryblują z piłką. Pique, doskonale bronił uderzeń
przeciwników sięgających bramki Valdesa.
-Jak się
nazywa przeciwna drużyna?
-PSG –
zawołała blondynka nie wiedząc czy ma się śmiać czy płakać –
Fonnie! To już osiemdziesiąta minuta i trzeci raz zadajesz mi to
pytanie!
-Nie
moja wina, że nie wiem. Zupełnie się na tym nie znam! - zaśmiałam
się obserwując rozegrania.
-Doskonałe
podanie do Fabregasa. Ten podaje do Messiego, ale Argentyńczyk od
dłuższego czasu nie jest w stanie dać z siebie nic więcej
dlatego, ponownie podaje piłkę w pole karne. Piękne dośrodkowanie
i tak! Proszę państwa! Mamy gola! Fabregas zwinnym ruchem
przedostaje się pod bramkę i ładuje piłkę do siatki!
Obserwowałam
jak Hiszpan puszcza się biegiem w stronę trybun, a chwilę później
lądując na wprost kamery wsadza kciuk do ust, dając tym samym do
zrozumienia całemu światu, że będzie tatusiem.
-Pogłoski o tym, jakoby
Cesc miał zostać ojcem już były, ale chyba nikt nie ma
wątpliwości co do gestu który Fabregas prawie wcisnął
przed chwilą w naszą główną kamerę. Jeśli dzięki temu,
że zostanie tatusiem będzie serwował nam takie ładne akcje, to
lepiej niech już planują kolejne dzieci.
Usłyszałam
radosny chicho Carloty.
-To
przesłanie to chyba do ciebie.
_______________________________________
W zakładkach na górze pojawił się dodatkowy link ;) Ciąża Fonsie.
Po drugie: Coś czego nie mogę przeżyć... Widziałyście to? :O:O:O:O
Umrę na zawał ;c;c;c
"Takie rozmowy potrafią być oczyszczające. W szczególności gdy rozmawia się o tym z najlepszym kumplem, a nie wujkiem google." HAHAHA najlepszy tekst po prostu padam na kolana xD
OdpowiedzUsuńNo cóż Fabs ;D
Czekam :*
Mi też podobał się ten tekst z Cesciem i wujciem google ^^ No i Villa mój mistrzu *.* Pokrzepiła mnie tutaj jego obecność <33
OdpowiedzUsuńTo wszystko jest ciekawe, więc czekam na kolejny rozdział! <3
Świetny rozdział. Fonsie coraz mniej się opiera.
OdpowiedzUsuńMyślę, że już niedługo Fonsie ulegnie niewątpliwemu urokowi Cesca :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział szósty na www.el--tiempo--de--ti.blogspot.com. Pozdrawiam :)
UsuńKurcze! Nadrobiłam jakoś! I muszę przyznać, że wiele tekstów mnie powala. David jest na serio doświadczony w tych sprawach. Ciekawe, czy jego rady zadziałają. Jednak znając szczęście Cesca to Fonsie tak łatwo się nie da. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuń