niedziela, 22 grudnia 2013

Słodkie tajemnice

FONSIE
Roześmiał się perfidnie gdy tylko przyciągnęła go do siebie mocniej, a on oderwał się od jej ust.
-Coś się stało? - mruknął zaczepnie, a ona wywróciła oczami. Ponownie wpił się zachłannie w jej usta. Na chwilę straciła oddech, gdyż pocałunek był nachalny i wręcz bolesny.
-Gdzie twój Pascal? - usłyszała jeszcze zanim, do bólu przygryzł jej wargę, aż poczuła słonawy smak krwi w ustach.
Pascal. On również dzisiaj pocałował ją w samochodzie. Francuz jednak był delikatny i słodki. Pocałunek tych dwóch mężczyzn różnił się znacząco od siebie. Pascal był delikatny, czuły... jego pocałunki sprowadzały się do delikatnego muśnięcia. A Cesc?
Pchnął ją lekko, tym samym sprawiając, że szafka za jej plecami wbiła jej się boleśnie w plecy. Jego ręce wplątały się w jej czarne długie włosy, kiedy zachłannie przyjmowała jego pocałunki.
Cesc był nieprzewidywalny.
Zsunęła z ramion sweterek dając mu wyraźny sygnał, że jest zainteresowana czymś więcej. Pewnie gdyby nie fakt, że górował nad nią swoją pewnością siebie by się na to nie zgodziła, ale nie miała zbyt wiele do powiedzenia dzisiejszego wieczora.
Jego ręce powędrowały pod bluzkę. Podciągnął ją i jednym zwinnym zadarł ją do góry, pozbywając się jej.
-Nie mam zamiaru się z tobą bawić Fonsie – mruknął całując ją niżej, delikatnie sunąc w stronę piersi. Nie patyczkował się, nacierając na jej biust, gładząc go i pieszcząc, co momentalnie doprowadzając ją do rozkoszy.
-Nie jestem jak Twój Francuz – Rozpiął zapięcie pozbywając się stanika. Widziała, że sam był podniecony i nie da się już jej zwieść. Usiadła na blacie kuchennym pozwalając, aby jego usta błądziły po całym ciele.
-Mała śpi... - jęknęła zdając sobie sprawę, że w pokoju obok śpi ich córka.
-A ty jej nie obudzisz prawda? - mruknął perfidnie. Jego ręka wsunęła się w materiał jej spodni, a ona poczuła jak robi jej się niebezpiecznie gorąco.
Odsunął się od niej, sprawiając, że jęknęła niezadowolona. Uśmiechnął się perfidnie. Przyprawiała go o zawrót głowy, a przy tym widział, że nie mogła już dłużej udawać, że jest jej obojętny.
-Chcę cię Fonsie – pocałował delikatnie jej usta. Wiedział doskonale, że głupi Francuz nie da jej tego, co może dać jego hiszpański temperament.
Odwzajemniła pocałunek dając mu znak, że jej też pasuje ten układ. Jednym zwinnym ruchem podniósł ją, a ona oplotła go nogami, po czym razem przenieśli się do sypialni. Tuż obok łóżka, stało łóżeczko, a w nim spała krucha istotka. Dostrzegła, że Cesc również zapatrzył się na córkę, a po chwili znowu spojrzał na nią.
Nie miał zamiaru się bawić. Wiedziała to, kiedy zwinnym ruchem pozbawił ją spodni, a następnie sam ściągnął swoje dżinsy. Jego ręce błądziły po jej ciele dając jej rozkosz jakiej nie czuła od dawien dawna. Ostatni raz przespała się w końcu z Fabregasem tej pamiętnej nocy. Ostatni raz, który sprawił, że już wolała nie wkopać się w podobne gówno, jakim była ciąża. Od tego czasu, jej ciało, aż domagało się pieszczot ze strony mężczyzny.
-Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo Fonsie- wychrypiał cicho wprost do jej ust, a ona poczuła jak rozpada się na tysiąc kawałeczków za jego sprawą. Delikatnie zasłonił jej usta, a następnie zamknął je pocałunkiem.

CESC

Usłyszał delikatne kwilenie. Chus. Przeciągnął się napotykając obok ciało Fonnie. Przyciągnął ją do siebie, chcąc jak najszybciej wrócić do świata snu, ale chlipanie się nasiliło. Przez parę minut starał się zbyć je, dalej kontynuując sen, aż do momentu gdy mała zapłakała rzewnie. Poczuł jak brunetka jak na zawołanie usiadła do pozycji siedzącej. Nadal nie otwierając oczu, wiedział, że ocenia sytuację, po czym sekundę później ogromna poduszka ze świstem poszybowała w jego stronę.
-Cesc, Twoja kolej – zawołała, na co otworzył jedno oko.
-O czwartej w nocy? - jęknął nieprzytomnie. Nie ukrywał, że nocne igraszki z Goyo, całkowicie go wyczerpały. Posłusznie jednak podniósł się i na wpół przytomny sięgnął w stronę łóżeczka, wyciągając z niego Małą.
-Ćśśśś... - zakołysał nią i skierował się w stronę kuchni by dać małej mleka.
-Będziesz jeszcze płakać? - zwrócił się do córki która zaspana pokręciła głową – I tobie i mi się chce spać... Pójdziemy razem spać?
-Tiak – zawołała Chus, na co wziął ją na ręce i skierował się znowu do sypialni. Chwilę później oboje zasnęli niczym zabici przytuleni do siebie.

FONSIE

Obudziła się nieco po siódmej, z niepokojem dostrzegając, że łóżeczko jej córki jest puste. Chwilę później dostrzegła jednak Fabregasa, który w najlepsze spał na plecach, a na jego brzuchu drzemała ich mała pociecha. Znalazła szlafrok, a następnie odnalazła telefon, aby pstryknąć im zdjęcie. Na dźwięk flesza w aparacie Jesusa otworzyła oczka.
-cześć maluszku – wyszeptała cichutko, by mała nie zaczęła płakać. Córeczka uśmiechnęła się lekko po czym wyciągnęła do niej łapkę. Delikatnie by nie zbudzić piłkarza wzięła ją na ręce po czym wyszły obie z sypialni aby go nie zbudzić.
Była zaspana, dlatego przez dłuższy czas kołysała ją przytuloną do piersi. Miała wyśmienity humor i mała najwyraźniej też to poczuła, bo nie zapłakała jeszcze ani razu.
-Idziemy się wykąpać?
Pokiwała jej przecząco główką, co wywołało jej śmiech. Chwilę później obie już siedziały w wannie bawiąc się pianą. Mała co chwilę gaworzyła, aż w końcu zaczęła śpiewać jakąś piosenkę której najpewniej nauczyła ją babcia Nadia. Usłyszała jak drzwi się otwierają, a w progu pojawił się Cesc z szerokim uśmiechem na ustach.
-A więc tu się ukryłyście – mruknął zaspany, a Fonsie zrobiła się czerwona.
-Czy ci się coś nie pomyliło? - mruknęła po czym zanurzyła się głębiej w wodzie.
-O tak, bo cię nie widziałem nago – parsknął, na co ochlapała go wodą.
-Wynoś się! - zapiszczała, aż piłkarz nie zniknął za drzwiami – Wstaw kaszkę dla Jesy...
Krzyknęła jeszcze na koniec.
-Okej ! - odpowiedział jej śmiech Fabregasa.

Gdy tylko pojawiły się w kuchni gotowe, poczuła zapach jajecznicy. Żałowała, że nie potrafi gotować przez co ograniczała się jedynie do kawy.
Fabregas wziął córkę na ręce.
-Ależ Cię mama ślicznie ubrała – powiedział siadając przy stole i sadzając ją sobie na kolanach.
-Skaj...petky – zawołała Jesusa, a następnie próbowała je ściągnąć.
-Zostaw – poprawił je, a następnie przysunął swoją porcję jajecznicy i kaszkę córki.
Fonsie przyglądała się obojgu, jak wspólnie jedzą i dyskutują, choć Mała głównie powtarzała różne słówka które usłyszała po ojcu. Oparta o blat kuchenny nie mogła się napatrzeć jak ta dwójka doskonale się dogadywała. Najwyraźniej Cesc bywał w domu jej rodziców znacznie częściej niż przypuszczała.
Spojrzał na nią, na co spuściła nieco wzrok.
-Wychodzę zaraz do pracy – powiedziała na co piłkarz się uśmiechnął.
-Mogę dziś ją wziąć do siebie? Będziemy grzeczni – poprosił, a ona czuła jak jej twarde serce mięknie. Westchnęła zirytowana swoją słabością, po czym kiwnęła głową. Usłyszała dzwonek do drzwi, na co zmarszczyła brwi. Wyminęła mężczyznę i z kubkiem w dłoni skierowała się do drzwi.
-Cześć Fonsie – w progu stał Pascal, i uśmiechając się lekko pomachał do niej paczką z drożdżówkami – Mam śniadanie do pracy.
Uśmiechnęła się lekko.
-Hm... Zaskoczyłeś mnie – mruknęła. Nie do końca wiedziała, jak ma się zachować. W kuchni siedział Fabregas z którym w końcu spędziła noc...
-Kto to Fonsie? - usłyszała jak na złość jego radosny głos, a chwilę potem pojawił się tuż obok niej uśmiechając się perfidnie. Posłała mu wściekłe spojrzenie, a następnie złapała za swoją torebkę. On ją prowokuje!
-Wychodzę – warknęła całując małą w usteczka, a widząc Fabregasa z nadstawionym dziobem palnęła go w głowę – Nie pozwalaj sobie!
-Nie pozalaj ś-obie – powtórzyła Jesusa, na co się roześmiała.

-Daj jej mleko przed snem. Będę wieczorem – zamknęła drzwi zwracając się w końcu twarzą w stronę Pascala – To nie tak jak myślisz...

Obserwatorzy


W oczekiwaniu na szablon